Gudniki, czyli wieś, która teraz bardziej przypomina zieloną dżunglę niż spokojne miejsce na ziemi. Wszystko przez jedną roślinę – Barszcz Sosnowskiego, która postanowiła zorganizować inwazję i chyba nie planuje się wyprowadzać.
Kiedyś ktoś wpadł na świetny pomysł: „Zrobimy z tej rośliny paszę dla krów!”. I tu zaczęły się schody, bo krowy najwyraźniej nie doceniły smaku i… zaczęły padać jak muchy. Barszcz został więc sam, ale zamiast się smucić, zaczął rosnąć, aż w końcu postanowił zrobić z wioski własny prywatny las.
Mieszkańcy wśi próbują walczyć – polewają wrzątkiem, ścinają, ale niewzruszony rośnie dalej. Potrzebne byłyby poważne środki, ale gmina właśnie ogłosiła, że budżet na walkę z rośliną jest tak mały, że nawet barszcz by się śmiał, gdyby umiał.
Barszcz to nie byle chwast – jego sok powoduje takie oparzenia, że każdy kontakt z nim to jak darmowa lekcja z medycyny ratunkowej, tyle że bez lekarza i z wieloma pęcherzami. A teraz, gdy roślina kwitnie, jest jeszcze bardziej niebezpieczna – czyli można powiedzieć, że właśnie dostała supermocy i chętnie się nimi podzieli.
Tak więc Gudniki albo staną się pierwszą na świecie wioską zamienioną w niebezpieczny rezerwat barszczowy, albo mieszkańcy znajdą sposób, by tę roślinę ujarzmić. Póki co barszcz wygrywa, a krowy… no cóż, ich już niestety nie ma.
Źródła: Lasy Państwowe, Fakt




Dodaj komentarz