Dla Państwabredzimycałą dobę!

Islandzki wulkan wybuchł, polska ambasada ogłosiła ostrzeżenie… prawie pół doby później, bo przecież po co się spieszyć?

W nocy z 15 na 16 lipca na islandzkim półwyspie Reykjanes zaserwował pokaz siły sam wulkan. Polski MSZ i ambasada w Reykjaviku miały wtedy ważne zadanie — poinformować naszych rodaków, że jest trochę gorąco i lepiej uważać. Niestety, jak na polskie służby dyplomatyczne przystało, komunikat pojawił się z prawie 12-godzinnym opóźnieniem — czyli dopiero w godzinach popołudniowych, gdy lawa już zdążyła trochę ostygnąć i nikt nie miał już co robić z tym ostzeżeniem.

O godz. 3:59 rano islandzki wulkan zaczął wypluwać lawę i dym. Polska ambasada, po długim namyśle, postanowiła wypuścić komunikat dopiero o 15:27 — idealnie w porze, gdy większość Polaków albo już się spakowała, albo zdążyła przeczytać o erupcji na Islandii z innych źródeł. Oczywiście komunikat brzmiał oficjalnie i poważnie: „prosimy o ostrożność” i „wprowadzono stan wyjątkowy ochrony ludności” — co trochę jak przypominanie komuś, żeby uważał na śliską podłogę po tym, jak już się wywalił.

Jak na dłoni widać, że polskie placówki dyplomatyczne wolą działać „z rozwagą” i nie ulegają presji czasowej. Portal naTemat przypomina, że to już klasyka polskiego MSZ — podczas kryzysu w Egipcie po ataku Izraela na Iran, ostrzeżenia pojawiały się z takim opóźnieniem, że ludzie zaczęli zastanawiać się, czy w ogóle się pojawią.

Islandia od 2021 roku gości co najmniej tuzin erupcji wulkanicznych. Półwysep Reykjanes słynie z erupcji szczelinowych, czyli takich, gdzie lawa wypływa z pęknięć w ziemi, a nie z wielkiego klasycznego wulkanu. To jakby ziemia z nudów zaczęła puszczać bąki.

Miejscowość Grindavík, niegdyś zamieszkała przez 4 tysiące rybaków, dziś świeci pustkami — mieszkańcy ewakuowali się na czas „zagrożenia lawą”, a polskie MSZ w tym czasie odpalało sobie drugą kawę i dopracowywało tekst ostrzeżenia.

Na stronie MSZ można znaleźć oficjalne alerty dla podróżnych, tylko że trzeba mieć sporo cierpliwości, bo aktualizacje pojawiają się w tempie, które mogłoby zawstydzić najwyżej ślimaka.

Źródła: naTemat, MSZ.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *