Polski Czerwony Krzyż ogłosił, że kończy przygodę z kontenerami na używaną odzież. Dlaczego? Bo zamiast ubrań, Polacy wrzucali tam rzeczy, które nawet zombie by nie chciały. Zamiast „pomoc potrzebującym”, wyszło „pomoc w opróżnianiu szafy po remoncie”.
Zamiast darów – dywany z PRL-u i dresy po dziadku
Przez lata kontenery traktowane były jak kapsuły czasu. Niestety, czas się zatrzymał w okolicach 1984 roku. PCK prosiło: „Przynieś coś, co da się nosić”, a dostawało rzeczy, które wołają o pomstę do nieba (lub przynajmniej o cywilizowaną utylizację).
1 stycznia 2025: Zakaz wrzucania gaci do kosza. Rewolucja tekstylna nadciąga
Od Nowego Roku nie wolno już wrzucać tekstyliów do zwykłych śmieci. Co z nimi robić? Oddać do PSZOK-u, czyli miejsca, o którym nikt nie wie, gdzie jest i jak działa. Samorządy pokiwały głowami, ale nowych kontenerów nie postawiły.
Operator się poddał, kontenery znikają – smutna piosenka dla wszystkich fanów ulicznej mody używanej
Firma Wtórpol, czyli wielki zbieracz wszystkiego, co z drugiej ręki (lub czwartej), powiedziała: „Dość tego szaleństwa” i zerwała umowę. Efekt? Kontenery z logiem PCK zaczynają znikać z miast szybciej niż promocje na klapki w Biedronce.
PCK bije na alarm (delikatnie, ale skutecznie)
PCK martwi się, że bez wpływów z odzieży używanej ich programy pomocowe mogą przekształcić się w programy „pomachajmy sobie z daleka”.
Brak skarpet = brak funduszy = brak wsparcia. Matematyka jest brutalna.
Poszukiwania sprzymierzeńców: PCK chce współpracować z kimkolwiek, kto nie wrzuca śmieci do kontenera
PCK nie poddaje się i rozgląda się za nowymi partnerami. Samorządy, firmy, rycerze Jedi – każdy, kto ma pomysł, jak nie zamieniać kontenerów w strefy zagrożenia biologicznego, jest mile widziany.




Dodaj komentarz