Miejsce: Marsylia, czyli Paryż południa (ale z mniejszą wieżą Eiffla). Pewna skarpeta, która kiedyś miała przyjemność przebywać na stopie Michaela Jacksona, została właśnie sprzedana za 7,688 euro. Czyli za równowartość około 15 tysięcy zwykłych skarpet.
Skarpeta została odnaleziona w 1997 roku przez technika, który znalazł ją za kulisami koncertu Jacksona w mieście Nîmes (czytaj: „nieme”, choć koncert był raczej głośny). Uwaga – to nie była byle jaka skarpeta! Była biała, lekko używana i ozdobiona brokatem.
Ekspertka od starożytnych tekstyliów popkulturowych, Aurore Illy, opisała znalezisko jako „kultowe, mistyczne i lekko śmierdzące”. Portal interencheres.com potwierdza, że Jackson miał skłonność do noszenia takich skarpet podczas wykonywania „Billie Jean”, czyli pieśni o tym, że dziecko nie jest jego, ale taniec jest.
Na zdjęciach skarpeta przypomina artefakt z epoki disco-renesansu – poplamiona, zżółknięta, ale nadal gotowa, by zatańczyć moonwalka.
Dla przypomnienia, to nie pierwszy raz, gdy garderoba Jacksona rozbija bank – w 2009 roku jego rękawiczka została sprzedana za 350 tysięcy dolarów. Nie wiemy, ile kosztował jego kapelusz, ale pewnie też dużo.
Michael Jackson zmarł w 2009 roku, ale jego garderoba ma się dobrze i dalej zarabia więcej niż przeciętny polak. Jego fani, mimo licznych kontrowersji, wciąż są gotowi płacić grube pieniądze za cokolwiek, co choć przez chwilę ocierało się o jego obecność – nawet jeśli to była zżółknięta skarpeta.




Dodaj komentarz